Dołącz do społeczności biegowej!
Nie jesteś zalogowany.
Cześć Biegacze
Wydaje mi się że ciekawy temat na początek
W moim przypadku bieganie zaczęło się od pewnego wydarzenia, a w zasadzie wydarzeń. Na wstępie zaznaczę, że wiosną 2006 ważyłem ok 95 kg przy wzroście 189 cm, a zimą 2005 97 kg (rekord). Miałem lekką nadwagę ok 10 kg. Nigdy nie lubiłem biegać, zawsze na zaliczeniach w-f byłem pod koniec stawki. Zawsze wydawało mi się, że wszystko inne ale nie bieganie.
Otóż, w minione wakacje 2006r. wraz z kolegami z pracy pojechaliśmy w okolice Pińczowa (woj. świętokrzyskie) na spotkanie firmowe połączone ze szkoleniem i dobrą zabawą. Oprócz standardowych na takich imprezach rozmów przy ognisku i ogromnej ilości dostępnego piwa, ganialiśmy w ciągu dnia po lesie z karabinkami do paintbolla, graliśmy mecz piłki nożnej oddział Pińczów na oddział Kraków itp. Pierwszą oznaką, która dała mi znać że jest coś ze mną nie tak był mecz piłki nożnej. Muszę przyznać że grywam bardzo... baaardzo rzadko (chociaż oczywiście przed TV kibicuje jak każdy) i nie wiedziałem co mnie czeka. Po 20 minutach podbiegów do piłki, ciężko było znaleźć siły na kolejny "zryw". Brakowało mocy, nogi nie chciały jakoś biec dalej, były ciężkie, jak z ołowiu. Od czasu do czasu zerkałem na nie i nie dowierzałem. Myślałem sobie... "Dziewczyny na nas patrzą (impreza z osobami towarzyszącymi), biegnijcie do cholery !!" Mecz wygraliśmy, ale to był początek zastanawiania się: DLACZEGO ?? Co zrobić ?? Dlaczego tak grubo wyglądam na zdjęciach ??
Impreza minęła bardzo sympatycznie, ale pozostał mały niedosyt. Wiecie jaki.
Jakiś tydzień później pojechaliśmy ze znajomymi do Klimkówki (okolice Nowego Sącza - i bardzo piękna okolica) nad jezioro. Tu miało miejsce wydarzenie numer dwa z trzech jakie zmieniły moje nastawienie do ruchu.
Może nie lubiłem biegać, ale bardziej od biegania nie lubiłem leżeć na plaży jak jajko na patelni i to zawsze konsekwentnie jakoś się sprawdzało, więc i tym razem więcej przesiedziałem w wodzie, albo na lądzie grając w dostępne gry (np babington przez siatkę) lub pewnego dnia przeszedłem sobie górkami w koło jeziora 3 godzinny szlak.
Wszystko pęknie, ale rozpisałem się a nie napisałem co się stało... otóż jedno zdjęcie. Ja i mój brat obok wychodzący z wody. On 15 lat... tarka na brzuchu. Ja... 26 lat... z "kaloryferem" tłuszczu, nie proporcjonalnie rozłożoną masą !! Masakra!! Istny wieloryb. To był przełom.
Tak na wszelki wypadek dostałem jeszcze trzeci sygnał zdjęciowy innego dnia i w Ostrowcu Świętokrzyskim. Przy grze w tenisa ziemnego podkusiło mnie do zdjęcia koszulki... gorąco było. Nie wierzyłem własnym oczom... jak mogłem wcześniej nie widzieć jak się zapuściłem... koszmar.
I tak mniej więcej to było.
Dlaczego bieganie ?? Odpowiedź prozaiczna. W jednej z gazet dla facetów rozpisany był trening dla początkujących, po którym mają przebiec 5km. Zacząłem biegać najpierw po 2 min z przerwami 3 minutowymi. Katorga była nieziemska. Bieg 15 minutowy bez przerwy wydawał się nie do przebiegnięcia. Ale nauczyłem się spokoju, cierpliwości i wiem że dużo jest możliwe jeżeli realizuje się założony plan konsekwentnie.
Dobrze, że moja dziewczyna zrobiła mi te zdjęcia w ruchu )) Od wakacji biegam systematycznie. Całkiem niedawno pokonałem swoją pierwszą przeszkodę biegu 30 minutowego bez zatrzymywania. Cieszyłem się jak dziecko, dosłownie i w przenośni. Moja dziewczyna patrzyła na mnie z podziwem i cieszyła się ze mną. Nigdy nie przebiegłem takiego dystansu. Później za jakiś czas bieg 60 i 70 minutowy... nie był taki straszny. Co najważniejsze dla mnie, bieganie odchudza i to nawet bardzo. Dosyć szybko spadłem z wagą do 88 kg. Zmieniłem przyzwyczajenia żywieniowe, nie na siłę, ale jakoś mój organizm sam daje mi znać co chce i w jakich ilościach. Zresztą podobnie jest z alkoholem. Teraz wystarczy 1 piwko, może nawet nie całe i jakoś więcej mi się nie chce. W tej chwili nie wyobrażam sobie życia bez biegania. Nie wiem jak mogłem bez niego żyć. Jak sobie przypomnę te zadyszki przy najmniejszym wysiłku. Koszmar.
Teraz zaczynam powoli oswajać się z myślą startu w Cracovia Maraton i mam pełne gacie ze strachu. Jeszcze niedawno nie mogłem przebiec 5 min bez przerwy, a tu takie wyzwanie. Mam nadzieję, że pokonam swoje słabości, pokonam te 42.195 km.
Offline
niezła opowieść... najpierw odnisę się do Twoich "przeżyc"
1. fajnie ze zacząłeś biegać, teraz w sumie zaczynasz... ale wydaje mi sie że już inaczej patrzysz na świat... inaczej patrzysz na ludzi którzy nie biegają, którzy sie "zapuszczają"
2. Twój przypadek jest zapewne podobny do duzej ilosci osób, którym zaczyna przeszkadzać własne ciało... a własciwie jego nadmiar... źle sie czują i chcą coś z tym zrboić... bieganie to chyba niezły sposób jak już sam sie przekonałeś... i dla ciała i dla psychiki
3. Bieganie (ogólnie wzięcie się za jakiś sport) uczy wielu rzeczy... pokory, systematycznosci, no i życzę żeby Tobie dawało dużo radości! oczywiście już nie wspomne o pozytywach dla Twojej partnerki
Jeśli chodzi o mnie to u mnie zupełnie inna historia... od dziecka biegałem za piłką... każdy wolny czas... w szkole średniej siatkówka, reprezentacja szkoły, "małe sukcesy", zawsze lubiłem sport, zmęczenie, aktywny odpoczynek... taki już zostałem stworzony poszedłem na studia i tego wysiłku zaczęło mi brakować... więc co robić... 1 stycznia 2006 powiedziałem sobie że zaczynam biegać i już 2 czy 3 stycznia jakieś 3km w śniegu zrobiłem... teraz od początku października chodze na AZS, troche stary jestem (20 lat minęło), ale trzeba mieś marzenia i je realizować
poza tym nie ma przyjemniejszego uczucia, niż stanie gdzieś między ludźmi w kolejce w sklepie, banku czy windzie... wszyscy tak sapią, a Ty spokojny, cichy oddech... a w duszy taka radość i myśl: "zamiast siedzieć przd tv ruszylibyście du... "
pozdrawiam
Offline
Święte słowa z Tymi sapiącymi
Takie małe sprostowanie... oczywiście kiedyś miałem do czynienia z różnymi sportami... grałem w siatkówkę w podstawówce na zawodach, potem na studiach 1,5 roku trenowałem Karate (miałem wtedy tarkę), ale później coś się stało, nie miałem ochoty robić cokolwiek, a jak już zacząłem pracować od 8:00-16:30 to masa wzrosła bardzo szybko. W tej chwili wróciłem do swojej wagi z liceum i jestem z siebie dumny
Offline
U mnie również waga zadecydowała że zaczołem biegać mianowicie w marcu okazało się że nie wchodze w żade swoje spodnie i musiałem kupić nowe aż o dwa rozmiary większe to dało mi do myslenia i postanowiłem coś z tym zrobiralniec wiec zaczołem systematycznie chodzić na basen i od czasu do czasu na siłownie a wieczorami biegałem najpierw jedno okrążenie w koło placu (440m) stopnowo zwikszałem dystans ostatnio zrobiłem 50 okrążeń.
Waga spadła gwałtownie juz po trzech miesiącach było 10 kg mniej i nowe spodnie leżą w szafie. Tak mi sie spodobało bieganie że planuje wziąść udział na wiosne w pół-maratonie a jesienią w maratonie warszawskim
Ostatnio edytowany przez icek6 (2006-11-21 00:28:56)
Offline
22km --> nieźle?? ja max biegałem jakieś 10km
powodzenia w przygotowaniach
Offline
ja zaczęłam biegać, zeby przebiec runwarsaw.
w przeciwieństwie do was NIGDY nie biegałam. nawet na wfie w podstawówce a najdłuzszy dystans bez przerwy to było 300m
taka ze mnei "duża" dziewczynka
bieganie mnie nie odchudza, choc moze troche.... ale daje zadowolenie z pokonywania coraz to nowych barier.
i tak na pierwszym runwarsaw przebiegłam aż 1,5km (po kilku tygodniach przygotowań)
na drugim pobiłam swój rekord dystansu i przebiegłam 5km
a teraz mam takie marzenie,zeby przebiec 10km non stop i mam nadzieje, ze w ciągu miesiaca mi sie uda.....
Biegam 2-3 razy w tygodniu 4-6km
troche chudne a ważę nadal jakieś 15-18 kg za dużo,
ale przede wszystkim po calym dniu pracy bieg zdejmuje caly stres napięcie itd...
bieganie uczy pokory, ucyz też pracy nad własną słabością. bo ostatnioo odkryłam, ze dystans mam gdiześ w głowie. Jak głowa mi powie że już dosć, to dalej nie pobiegnę, chyba, ze sie przelamie
Offline
Fajnie było Was poczytać. Wyrazy podziwu szczególnie dla tych, dla których rozpoczęcie tej przygody wiązało się z przełamywaniem barier i walką z samym sobą.
Powodzenia!
Offline
Ja dopiero drugi tydzień przebieram nogami, ale też napiszę. BMI mam w górnym zakresie normy, albo tuż powyżej (zależy od tabelki , ale te fałdki na brzuchu zaczęły mnie denerwować. Do tego ta zadyszka od czasu do czasu...
Fanem biegania nigdy nie byłem, ale w liceum lubiłem się poruszać. Zawsze za najlepszy sport na chudnięcie uważałem pływanie i od tego zacząłem. Jedno ale... Wyjście z domu, godzina pływania i powrót, to prawie dwie godziny... Nie wyrabiałem czasowo i kąpielówki schną od dawna.
Jakiś czas temu ktoś na forum, którym się opiekuję, pochwalił się swoim pierwszym biegiem ulicznym. Polecił mi przy tym książkę Skarżyńskiego.
Zamówiłem, poczytałem, podłapałem motywację, kupiłem pulsometr i biegam... ;D
Robię dzisięciotygodniowy plan dla "trochę biegających". Zacząłem od 4x(5min biegu + 3 min marszu). Praktycznie z treningu na trening czuję postępy. Motywacja nadal zwyżkuje i oby tak dalej.
Cele:
8kg mniej (do 70kg)
3 x tygodniowo ok 60min biegu
przebiec najbliższy RunWarsaw (tylko nie wiem jeszcze na którym z dystansów )
Witam przy okazji wszystkich
Siemka Timek
Offline
Witam,
Chyba każdy z nas miał jakiś (mocniejszy lub słabszy bodziec). U mnie, była to wizyta u lekarza i i informacja, że oprócz ciśnienia i paru innych cudów (typu cholesterol) waga wynosi 0,103 Tony, co przy siedzącym trybie pracy, jedzeniu fastfoodów i przekroczonej 40 dawało łatwe do przewidzenia skutki. Ale po roku walki ze słabościami mam 88kg i potwierdzenie rejestracji w Maratonie Poznań. A jak będzie? Zobaczymy.
Ostatnio edytowany przez krzysieko25 (2007-07-25 22:17:22)
Offline
Witam
biegam bo lubię, i bede biegał dopóki mi się nie znudzi.
Pozdrawiam
Offline
Ja zacząłem biega chyba ze względu na starszego o 2 lata brata. On zawsze zajmował czołowe miejsca (1 - 3) na zawodach rangi wojewódzkiej. Teraz już nie biega, ale ja się tak nakręciłem że nie mam zamiaru przestac, po za tym uzyskuje dobre wyniki
Pozdrawiam!
Offline
A ja zawsze miałem gdzieś bieganie ,do chwili kiedy poszłem do szkoły średniej ( 6 miesięcy temu ) i miałem sprawdzian z wf-u miałem bardzo słaby wynik ,postanowiłem biegać od pażdziernika czyli 2-3 tygodnie po sprawdzianie zacząłem biegać ale bardziej mnie podbudowało to że zapytałem sie wuefisty jaki trzeba mieć czas na 6 z 1500 m a on powiedził mi że moge a takim tylko pomarzyć i nigdy go nie osiągne ale przecież nie ma rzeczy nie do osiągnięcia to wszystko co chciałem powiedzieć KuNa z moim bratem jest podobnie
Offline
Myślę, że ten czas jest do osiągnięcia. Nie wiem tylko czy w tak krótkim czasie. Na pewno dużo dobrego zrobisz dla siebie samego jeżeli zaczniesz trenować, żeby taki wynik osiągnąć...
Offline
Mam nadzieje że sie uda niedługo sprawdze wynik i powiem wam że polubiłem biegi
Offline
tomekmaciocha napisał:
Dlaczego zaczeliście biegać ?
Hm... A jak się jeszcze nie zaczęło ??
Popieram wypowiedź :
kubal napisał:
Wyrazy podziwu szczególnie dla tych, dla których rozpoczęcie tej przygody wiązało się z przełamywaniem barier i walką z samym sobą.
Offline
przeczytalam wszystko i doszlam do wniosku ze ZACZNE BIEGAC owszem chodze na silownie ale zaczelo mnie to nudzic....ostatanio wchodzac po schodach dostalam zadyszki:( a to zle swiadczy o mojej kondycji ....chce sie dostac na AWF i jakie waszym zdaniem mam szanse na zaliczenie testow fizycznych jesli nie mam dobrej kondycji a na przygotowanie sie mam 5 miesiecy moze troche mniej....dam rade w takim czasie poprawic znacznie swoja kondycjie?
Offline
Angelikamania, jeśli zaczniesz się teraz ruszać, to spokojnie zaliczysz testy A na którym AWFie? Zacznij spokojnie truchtać co jakiś czas, nie rezygnuj z siłowni i rób dużo sprawnościowych ćwiczeń Polecam również skakankę, sama przyjemność, a poprawia skoczność Jakie tam są zadania na tym teście? Bo tak nie do końca się orientuję (byłam jedną z 3 czy 4 osób z mojej klasy, które nie wybrały AWFu, po szkole sportowej we Wrocku.)
Życzę Ci powodzenia, żebyś wytrwała i jeśli będziesz potrzebować jakiejś rady, to pisz
Offline
kikada napisał:
....Polecam również skakankę, sama przyjemność, a poprawia skoczność ...
O tak !!!! skakanka jest świetna ...Również polecam
Offline
Ja tak poleciłam, a sama nie skaczę...Miałam kontuzję kolana, nie mogłam. Ale chyba jutro sobie poskaczę Co prawda nie mam skakanki...Ale jakiś przedłużacz się znajdzie ;D
Offline